poniedziałek, 5 maja 2014

2.

Jak co dzień rano Gabriella przyszła mnie obudzić.
-Zara, wstawaj.-mówiła.
-Wstaję, wstaję. Która jest?
-4.15-posłała mi ciepły uśmiech.
-Czyli za godzinę mam wylot.-wyszłam spod jeszcze nagrzanej, śnieżnobiałej kołdry i pokierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i wykonałam wszystkie podstawowe czynności. W korytarzu zastałam spakowaną walizkę, a na stole śniadanie.
-Dziękuję Gabi. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.-podeszłam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Na pewno byś jeszcze spała i obudziłabyś się o godzinie 5.-zaśmiała się.
-To z pewnością.-uśmiechnęłam się i usiadłam do ciepłego śniadania. O godzinie 5.03 weszłyśmy do auta i pojechałyśmy na lotnisko. Gabi odprowadziła mnie do samolotu. Widać, że była smutna. 
-Micha, wszystko będzie dobrze.-przytuliłam ją ledwo powstrzymując łzy.-Będę dzwonić kilka razy dziennie. Istnieje jeszcze Skype. Spokojnie.
-Dobrze.-odpowiedziała zachrypnięta.
-Lecę, bo się spóźnię.-jeszcze raz przytuliłam przyjaciółkę i pobiegłam na ruchome schody, które prowadziły do pasu startowego samolotu.

*

Podróż minęła mi bardzo spokojnie. Praktycznie całą drogę spałam. Kiedy odebrałam wszystkie swoje walizki, wyszłam przed budynek lotniska i zobaczyłam wysokiego, ciemnowłosego, starszego faceta. 
-Panna Walter?-spytał.
-Tak, to ja.
-Redaktor naczelny Lukas Holmes, miło mi.
-Zara Walter, mi również.-uścisnęłam rękę mężczyzny.
-Zapraszam do auta.-podbródkiem wskazał na kawowego vana. Wsiadłam do niego posłusznie, a kierowca zawiózł mnie do moich nowych czterech kątów.

*

Mieszkanie było bardzo przytulne, ładnie urządzone, z widokiem na jakieś malutkie osiedle. 
Postanowiłam od razu wziąć prysznic i położyć się spać. Na marne. Nie mogłam zasnąć. Bałam się, że nie zdążę do pracy. W końcu nie było Gabrielli i nie ma mnie kto budzić. Wzięłam jakąś książkę do ręki i zaczęłam ją czytać. Sen w końcu wziął nade mną górę i zasnęłam.

(...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz