niedziela, 18 maja 2014

4.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka w telefonie.
-A któż to?-spojrzałam na wyświetlacz.-Nieznany numer?-zdziwiłam się.-Halo?
-Redaktor Holmes się kłania.
-Witam. Słucham?
-Jak idzie współpraca?-spytał pełen nadziei.
-Ehh... Niech Pan do niego zadzwoni.-wzdychnęłam.
-No dobrze.. to nie przeszkadzam. Do jutra.-pożegnał się.
-Do jutra.
Wyszłam ze Starbucks'a z zimną kawą. Poszłam w kierunku swojego mieszkania. Dotarłam do swoich czterech kątów. Poszłam pod prysznic i skierowałam się do łóżka, aby rano wstać.

*


*Oczami Harry'ego*


Rano znów prawie spóźniony przyszedłem do pracy. Pani modnisi oczywiście nie było. Coraz bardziej trzymałem ją na dystans. Znów się wkurzyłem. Poszedłem Holmes'a.

-Gdzie jest ta moja 'wspólniczka'?-spytałem z aprobatą.
-Nie wiem. Miała być o wpół do dziesiątej, a jest 12.30.-mruknął. Nagle do pomieszczenia wpadła ona. Cała posiniaczona, ledwo trzymała się na nogach, rozcięty łuk brwiowy. Wyglądała tragicznie.
-Co się stało?!-Holmes podbiegł do niej i usadził w miękkim fotelu.
-Napadli..-wystękała ledwo żywa.
-Kto?
-To chyba Ci, którzy zaatakowali naszą ofiarę.
-Opatrz ją Styles! Natychmiast!-wydał rozkaz rzucając mu apteczkę.

(...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz